środa, 14 października 2015

Rozdział 3

- Ally? - uniosłem brew.
Jej usta przybrały kształt "O". Ściągnęła łokcie ze stołu, uśmiechając się, a Waliyhia gestem wskazała na kurczaka.
- Ojcu dalej nie pasuje to, że się spotykacie? - zapytałem Waliyhi, która kroiła jedzenie Allison.
Ona i James wymienili spojrzenia.
- Cały czas. - mruknęła.
- Może powinnaś nawrócić Jamesa. - uśmiechnąłem się do niego.
- Nie wiem nic o muzułmanach, ale nie jecie wieprzowiny, tak? - zapytał zmieszany James.
Waliyha kiwnęła głową.
- Ojciec jest po prostu irytujący. Odkąd powiedziałam mu o Jamesie zachowuje się jak kutas.
- Yaser po prostu trzyma się tradycji. Ponieważ ja spierdoliłem...
- Przestań przeklinać przy Allison! - warknęła Waliyha, zakrywając uszy Allison.
- Ponieważ ja zchrzaniłem. - urwałem i spojrzałem znacząco na Waliyhę. - Ojciec opiekuje się tobą i Safaą bardziej, bo chce być z was dumny. - powiedziałem i chwyciłem wino ze środka stołu. - Więc haha. - droczyłem się.
Allison zachichotała.
- Co mówimy zanim zaczniemy jeść? - zapytałem ją, unosząc brew.
- Bismillah! - zawołała radośnie, a Waliyha się do niej uśmiechnęła.
- Co to kurwa znaczy? - James zmarszczył czoło w konsternacji.
- Przestań! - warknęła Waliyha.
Spojrzałem na Allison.
- Ally, dlaczego jeszcze raz nie dasz mu piątki w twarz?
Allison zamiast tego uderzyła moją twarz i wskazała na mnie palcem, a ja gapiłem się na nią.
- Ally?
- Nie tatusiu! Niegrzeczny!
Waliyha i James zaczęli się śmiać, a ja zmieszany patrzyłem na moją córkę, która właśnie mnie... uderzyła?
- Ally, chcesz zostać dzisiaj na noc u cioci Waliyhi? - zapytała, dając Ally kawałek kurczaka do ust.
Allison wydała z siebie zduszony okrzyk i spojrzała na mnie.
- Możesz iść Ally.
Może w końcu będę miał dla siebie czas.
- Dobrze, weźmiemy twoje ciuszki i pojedziemy do mnie do domku. - uśmiechnęła się Waliyha.
- A ja mogę cię nauczyć jak bić tatusia. - dodał James, a ja rzuciłem w niego serwetką.
- Zajeb... - powstrzymałem się, widzą minę Waliyhi. - Zabawnie. Zabrzmiało bardzo zabawnie. - powiedziałem, szczerząc się do niej, po czym napakowałem buzię jedzeniem.
- Na pewno chciałeś to powiedzieć. - powiedziała ironicznie.
Kiedy skończyliśmy kolację, Waliyha i ja poszliśmy na górę z Allison, spakować trochę jej rzeczy. Nie byłem pewny, na jak długo zostanie, ale znając Ally i jej uwielbienie do odkrywania brudnych rzeczy, byłem pewny, że będzie potrzebowała więcej niż tylko dwa komplety ubrań.
Chwyciłem szczotkę Ally i spojrzałem na te wszystkie włosy, które na niej były. Wyczyściłem ją, wyciągając małą piłeczkę włosów i się skrzywiłem.
- Fu, patrz na te włosy, Ally. - pokazałem jej, a ona też się skrzywiła.
- Co to kurwa jest, tatusiu? - powiedziała zdegustowana.
Ja i Waliyha spojrzeliśmy na nią, wytrzeszczając oczy.
- Hej! - pokręciłem głową. - Nie ma przeklinania. - zaśmiałem się, a Waliyha wzięła ode mnie szczotkę i uderzyła mnie nią. - To wina Jamesa, to on to powiedział przy stole!
- A co zrobisz jak powie tak przy mamie albo tacie? Ale z was gamonie! - prychnęła Wal. - Chodź Ally, pożegnaj się z tatusiem.
Ukucnąłem, żeby ją wziąć na ręce, kiedy przytuliła się do moich nóg.
- Kocham cię tatusiu. - powiedziała radośnie.
Ucałowałem ją w policzki, a ona się uśmiechnęła.
- Kocham cię bardziej księżniczko. Bądź dobra dla cioci, dobrze?
- Bobrze! - kiwnęła głową i pocałowała mnie w policzek.
Poszedłem za Waliyhą na dół, niosąc na rękach Allison.
- Czasami ma problemy z zaśnięciem. - mruknąłem, stawiając ją na podłodze. - Zazwyczaj pomaga ciepłe mleko. Albo po prostu głaskaj ją po plecach. Oh, i Franklin jest w jej plecaku. Śpi z nim cały czas. I przeczytaj jej bajkę, lubi to i oh, jeszcze...
- Zayn. - przerwała mi. - Wiem. - uśmiechnęła się. - Już kiedyś u mnie nocowała.
Cmoknęła mnie w policzek i przytuliła na pożegnanie.
James pokręcił głową.
- Staram się być tym gównianym profesjonalistą jak ty.
- Chcesz, żebym był szczery? - zapytałem.
Kiwnął głową.
- Jesteś do dupy w byciu profesjonalistą.
- Chodź James, deszcz pada. - powiedziała Waliyha, biorąc Allison na ręce i zakładając jej kaptur.
- Okej, okej. - przewrócił oczami i spojrzał na mnie. - Narazie stary.
Pocałowałem policzek Allison jeszcze raz.
- Pa Zee! - pomachała mi Waliyha.
Odmachałem, patrząc, jak Allison macha mi swoją malutką rączką.
- Papa tatusiu!
Zamknąłem drzwi, poluzowałem kołnierzyk i wziąłem głęboki oddech, siadając na stołku barowym.
Eve właśnie kończyła sprzątanie. Kiedy skończyła, zatrzymała się i spojrzała na mnie.
- Dziękuję za kolację, Eve. - mruknąłem ze zmęczeniem, bawiąc się telefonem, a ona się uśmiechnęła.
- Proszę bardzo, sir.
Uśmiechnąłem się do niej jednostronnie, a ona ruszyła w stronę pomieszczenia socjalnego.
Czasami łapałem się na tym, że tęskniłem za moim starym mieszkaniem. Mógłbym wprowadzić się tam z powrotem, ponieważ en budynek wciąż należy do mnie, ale ten dom daje mi wspomnienia.
Pierwsze słowa Allison, jej pierwsze kroki oraz moje ostatnie chwile z Victorią.
Założyłem w tym domu rodzinę i nie mogę się wyprowadzić.
Mój służbowy telefon zaczął dzwonić, a ja zmarszczyłem czoło i go odebrałem.
- Malik!
- Oh, uh, cześć.
Zmarszczyłem brwi, ponieważ ten głos brzmiał dziwnie znajomo.
- Z kim rozmawiam?
- Oh, uh, jestem um Natalie, ta dziewczyna z przedszkola. - odpowiedział głos.
Aaa, ona.
- Racja. - skupiłem swoją uwagę.
- Cóż, dzwonię po to by dowiedzieć się czy.. - odchrząknęła. - Czy dałbyś radę być na tym przyjęciu urodzinowym w tą niedz... sobotę?
- Ty tak na serio? - zapytałem suchym tonem.
- Um, tak.
Westchnąłem.
- Natalie, przejdź do rzeczy.
- J-ja nie wiem o czym mówisz.
Udawanie głupiego? Kurwa zły ruch.
- Naprawdę? Przecież cię widziałam. Twój syn kończy cztery lata, nie pięć. Wiem, bo Allison mówiła mi o szalonym chłopcu, który jak się później okazało, ma ADHD, ten sam chłopiec, który jest twoim synem. Podejrzewam więc, ze jesteś samotną matką, biorąc pod uwagę to, że gapisz się na mnie zawsze kiedy masz okazję.
Zabrakło jej słów.
- Używasz swojego syna, jako wymówki, żeby ze mną porozmawiać. Ale masz klasę. Ignorując już fakt, że mam obrączkę, to cię nie powstrzymało, tak? Jeszcze raz - ale masz klasę.
Na lini była kompletna cisza. Westchnąłem.
- Mówiłaś o ...?
Wypuściła powietrze z płuc.
- Nie ważne. Masz rację. Po prostu pomyślałam, że może dlatego, że obydwoje jesteśmy singlami...
- Jestem żonaty. - z moją zmarłą żoną, ale jednak.
- Serio? Ja... - urwała. - Szanuję to, że wciąż masz to dziwne połączenie ze swoją zmarłą żoną, ale może się spotkamy...
- Nie interesuje mnie randkowanie.
- Więc dlaczego dalej ze mną rozmawiasz?
Ta laska jest irytująca.
- Ponieważ jest mi prawie przykro, bo jesteś taka zdesperowana. - powiedziałem dosadnie.
- Łoł. W ogóle nie masz manier.
- Więc dlaczego dalej ze mną rozmawiasz? - mruknąłem jej tonem, rozłączając się i kontynuując wchodzenie po schodach.
Jeśli jest w chuj zdesperowana to zadzwoni jeszcze raz. Jeśli nie, mogę szczęśliwie ruszyć dalej, jednak będę smutny i napalony.
Ściągnąłem koszulę i wrzuciłem ją do kosza na pranie, potem rozpiąłem spodnie, idąc do łazienki i włączając prysznic.
Sprawdziłem telefon, sprawdzając czy mam jakieś połączenia od Waliyhi w sprawie Allison, ale nic się nie wyświetlało, oprócz tapety z Allison i Victorią.
Położyłem swój telefon na szafce i otworzyłem drzwi od prysznica, ale wtedy mój telefon zaczął dzwonić.
Przewróciłem oczami i chwyciłem go, sprawdzając, czy to znowu ta pieprzona dama.
- Czego chcesz?!

***

Jak zwykle, nigdy nie budzę się w pełni usatysfakcjonowany po nocy pełnej spotkań.
Zawsze gdy się budzę, Victoria jest w mojej głowie. Mam tak każdego dnia.
Śnię o niej przez prawie całą noc, więc to pewnie dlatego. W większości snu przeżywam wspomnienia lub tworzę nowe.
Ostatnia noc była trochę inna. Może dlatego, że nie było w domu Allison.
Westchnąłem i zszedłem z łóżka. Ziewnąłem i chwyciłem telefon w rękę.
8:23
Dzięki Bogu, że dziś sobota, bo byłbym spóźniony do pracy.
Odłożyłem go i wstałem na nogi, rozciągając się. Idąc do łazienki przez przypadek nadepnąłem na rozpięty stanik. Natychmiast go kopnąłem, a wyrzuty sumienia zaczęły mnie gryźć.
Chyba wezmę dziś tabletki. Zazwyczaj czuję skruchę i żal do siebie po czymś takim jak to zeszłej nocy.
Co mam niby robić, kiedy jestem sam?
Westchnąłem z irytacją. Zawsze mam mieć wyrzuty sumienia? Równie dobrze mogę zostać księdzem.
Mój telefon zaczął dzwonić.
Wydałem z siebie wkurzone warknięcie.
Jeśli to Natalie, to przysięgam na Boga...
- Malik.
- Panie Malik, przepraszam za to, że tak późno dzwonię.
- Kto mówi?
- Oh tak, Shaun...
- Warden? - zmarszczyłem czoło.
- Tak, dzwonił pan wczoraj odnośnie Devona?
Kiwnąłem głową, ale potem zdałem sobie sprawę, że przecież mnie nie widzi.
- Tak, tak, dzwoniłem.
- Devon wyszedł z więzienia. Wypuścili go w zeszłym tygodniu.
Otworzyłem buzię.
- Co proszę?!
- Pięć lat? - powiedział Shaun, jak gdybym był jakimś tępakiem. - Odsiedział cały wyrok.

_________

Co tam u was? :D
Znalazłam ostatnio genialną wersje You&I, polecam serdecznie.
Napiszcie w komentarzu, proszę was bardzo - jak dałybyście na imię pierwszemu dziecku Malików, jeśli byłby to chłopiec?
Mówię o dziecku, które poroniła Victoria.
Życzę miłego tygodnia! - Marta

17 komentarzy:

  1. co to ma być za stanik?! ojjj, Zayn.. hahahah
    a co do imienia to nie wiem. i nadal tesknie za Re :(
    @yourparadisexx

    OdpowiedzUsuń
  2. Jaki stanik i jakie wyrzuty sumienia do cholery?! Co mnie ominęło?!

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział świetny
    Uwielbiam Allison jest taka słodka i wgl ❤
    "Jestem żonaty- z moją zmarłą żoną, ale jednak" Boże ten tekst >>>>
    Końcówka... Boje się że Devon zrobi coś Zaynowi lub jego najbliższym.
    A co do imienia chłopca, hmmm.. może Nick? Mi się to imię podoba :)
    Miłego tygodnia i do następnego xx
    / @xxxhlnlzxxx

    OdpowiedzUsuń
  4. A co do imienia to Christian,Christopher,Benjamin,Noah.. ?

    OdpowiedzUsuń
  5. O co chodzi z tym stanikiem i wyrzutami sumienia ? Skoro on twietdzi ze kocha Re cały czas i nie moze sie z nikim innym zwiazać to dlaczego uprawia z kim sex ?

    OdpowiedzUsuń
  6. i wszyscy doczepili sie do stanika hahahahahahh :d

    OdpowiedzUsuń
  7. Zen zamawia dziwki do domu xd hahahahhahahahaha xd
    Nataniel ♥ tak dałabym ich synowi na imię xd
    Kurde brakuje mi Re :C

    OdpowiedzUsuń
  8. co jaki stanik zayn?
    swietny rozdzial, czekam na nowy i dziekuje za tlumaczenie xx

    OdpowiedzUsuń
  9. JEDNO PYTANIE: CZYJ TEN STANIK CO ZAYN NA NIEGO PRZEZ PRZYPADEK NADEPNĄŁ?! UGH
    DEVON NA WOLNOŚCI, 5 LAT, WOW
    WKURWIA MNIE JUŻ NATALIE, A LEDWO CO POJAWIŁA SIE W TYM FF, PA
    ''JESTEM ŻONATY'' AWH ZAYNUŚ, MÓJ KOCHANY ♥♥
    DO NASTĘPNEGO /@luuvmyzaynxx

    PS CAŁY KOM CAPLOOK'IEM, SORCIA XX

    OdpowiedzUsuń
  10. Luke. Tak, zdecydowanie nazwałabym go Luke <3
    Czytam. Świetne >3<
    Zapraszam też do mnie :)

    OdpowiedzUsuń
  11. przysięgam, zawsze wyję z nauki Zayna i Jamesa xDD serio :D cóż... i laska i devon :D brzmi nieźle
    dziękuję za rozdział xx
    @hallxofxfame

    OdpowiedzUsuń
  12. Wiem, ze ta Natalie na pewno zostanie na dluzej. Powiedzial, ze jest intrygujaca, podobnie zaczelo sie z Re XD
    i lol, co to za stanik
    Zen zamowil dziwki? A moze to Natalie byla 'tak zdesperowana' ze sie przespali? XD
    Co do imienia, nie wiem XD
    ~A.

    OdpowiedzUsuń
  13. ��������������

    OdpowiedzUsuń
  14. ♥♥♥♥♥
    @blanka1499

    OdpowiedzUsuń
  15. Czy tylko ja rycze za kazdym 'kocham Cie BARDZIEJ'? To mi sie tak cholernie z Re kojarzy ... :'(

    OdpowiedzUsuń